Sonet III. Do najświętszej Panny Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego:
Panno bezrówna, stanu człowieczego
Wtora ozdobo, niepsowała w której
Pokora serca, ni godność pokory,
Przedziwna matko stworzyciela swego!
Ty głowę starwszy smoka okrutnego,
Którego jadem świat był wszystek chory,
Wziętaś jest w niebo nad wysokie Chory.
Chwalebna szczęścia używasz szczyrego.
Tyś jest dusz naszych jak Księżyc prawdziwy,
W którym wiecznego baczymy promienie
Miłosierdzia, gdy na nas grzech straszliwy
Przywodzi smutnej nocy ciężkie cienie!
Ale Ty zarzą już nam nastań raną,
Pokaż twego Słońca światłość żądaną.
(J.S. Gruchała w swoim wydaniu poezji Sępowych z 1997 roku nieco inaczej uwspółcześnia: “niepsowała” zamienia się w “nie psowała”, a kończy wykrzyknikiem).
Wiersz objaśnia w przypisach profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, filolog klasyczny Tadeusz Sinko:
bezrówna — bez równej sobie;
wtóra ozdobo — bo pierwszą jest Chrystus, jako Bóg-Człowiek;
matka stworzyciela swego — to tajemnica, misterjum, które poeta określa przez “przedziwna”;
starwszy smoka — wg Gen. III 15 niewiasta miała “zetrzeć głowę węża”, szatana;
Ty uzupełnił dla rytmu prof. Brückner.
19
IV
2014
#Mikolaj Sep-Szarzynski
#Tadeusz Sinko
#poezja
#XVI wiek
Sonet II Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego w opracowaniu edytorskim Tadeusza Sinki (BN I 118):
Na one słowa Jopowe: Homo natus de muliere, brevi vivens tempore etc.
Z wstydem poczęty człowiek, urodzony
Z boleścią, krótko tu na świecie żywie,
I to odmiennie, nędznie, bojaźliwie;
Ginie, od Słońca jak cień opuszczony.
I od takiego, Boże nieskończony,
W sobie chwalebnie i w sobie szczęśliwie
Sam przez się żyjąc, żądasz jakmiarz chciwie
Być miłowany i chcesz być chwalony.
Dziwne są twego miłosierdzia sprawy:
Tym sie Cherubim, przepaść zrozumności,
Dziwi zdumiały, i stąd pała prawy
Płomień, Seraphim, w szczęśliwej miłości.
O Święty Panie, daj, niech i my mamy
To, co mieć każesz, i tobie oddamy!
(Motto: z Księgi Hioba — “człowiek urodzony z niewiasty, przez krótki czas żyjąc itd.”; “jakmiarz” — wg Sinki “jakby, prawie”; w wydaniu J.S. Gruchały wtrącenia “Boże nieskończony, / W sobie chwalebnie i w sobie szczęśliwie / Sam przez się żyjąc” i “przepaść zrozumności” są w nawiasach dla większej czytelności tekstu).
I jeszcze komentarz Tadeusza Sinki, który charakteryzuje sonet II przez jego podobieństwa do dzieła mistyka, Ludwika z Grenady, Zwierciadło człowieka chrześcijańskiego:
Granaty «Zwierciadło» to rozmyślania na cały tydzień, przyczem tematami rozmyślań na poszczególne dni (od poniedziałku do niedzieli) są: grzechy, mizerje żywota tutecznego [!], śmierć, sąd ostateczny, męki piekielne, chwała niebieska, dobrodziejstwa Boskie. […]
Zakończenie sonetu drugiego, o Cherubimie, przepaści rozumności, i o Seraphimie, prawym płomieniu, pałającym w szczęśliwej miłości, ma odpowiednik w sobotnim ustępie «Zwierciadła», gdzie czytamy, że «w Cherubinach są zamknione skarby mądrości Bożej», a Serafinowie są najwyższymi duchami i przedstawiają «jasność kontemplacji» i «gorącość pałającej miłości».
10
IV
2014
#Mikolaj Sep-Szarzynski
#Tadeusz Sinko
#poezja
#XVI wiek
Pierwszy sonet Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego z Rytmów abo wierszy polskich — O krótkości i niepewności na świecie żywota człowieczego (z BN I 118, stare już nieco opracowanie Tadeusza Sinki):
Ehej, jak gwałtem obrotne obłoki
I Tytan prętki lotne czasy pędzą,
A chciwa może odciąć rozkosz nędzą
Śmierć, tuż za nami spore czyni kroki!
A ja, co dalej, lepiej cień głęboki
Błędów mych widzę, które gęsto jedzą
Strwożone serce ustawiczną nędzą,
I z płaczem ganię młodości mej skoki.
O moc, o rozkosz, o skarby, pilności,
Choćby nie darmo były, przedsie szkodzą:
Bo naszę chciwość od swej szczęśliwości
Własnej (co Bogiem zowiemy) odwodzą.
Niestałe dobra. O, stokroć szczęśliwy,
Który tych cieniów wczas zna kształt prawdziwy!
Od 1928 roku, w którym ów tom został wydany, zaszły w transkrypcji dwie zmiany: “jedzą” zamieniło się na “jędzą” (zgodnie z rymem i sensem) i zniknął przecinek między “o skarby, pilności” — pilność więc nie jest już policzona w poczet życiowych błędów poety (według Janusza S. Gruchały, Sępowe wydanie z 1997 roku). Dodajmy jeszcze tylko krótki opis stylu Szarzyńskiego według Tadeusza Sinki:
Tak patetycznych, a zarazem lapidarnych wierszy nie było dotąd nawet u Jana Kochanowskiego; u Sępa można zebrać całą ich wiązankę. Jeżeli harmonijny, prosty język i styl Kochanowskiego stał się wkrótce własnością całej szkoły młodszych poetów, którzy mieli pełne poczucie swego — pasorzytowania [!] na lipie czarnoleskiej, to barokowego, pokurczonego, jak sławiona przez Słowackiego perła kałakucka, stylu Sępa nikt z późniejszych nie potrafił naśladować.
01
IV
2014
#Mikolaj Sep-Szarzynski
#poezja
#XVI wiek
#Tadeusz Sinko
Jeden z najlepszych kawałków Boyowskiej publicystyki (Brązownicy):
[…] to miłość serca, zmysłów, duszy; miłość namiętna, bluźniercza, zuchwała. Bo czyż nie jest niesłychanym zuchwalstwem bodaj to wydrukowanie Dziadów w owym małym światku, gdzie wszyscy się znali, gdzie były one pokazaniem palcem pani Puttkamerowej (“O luba, zginąłem w niebie, kiedym raz pierwszy pocałował ciebie!”), mimo że hr. Puttkamer ostentacyjnie się poematem zachwycał! Nie przecina tej miłości zamążpójście Maryli. Ten filaret[a] kocha się dalej w mężatce! Poczciwy Zan zżyma się na dwuznaczną rolę pośrednika, do jakiej go używają rozłączeni kochankowie. Wśród tego kowieńska “Kleopatra”, Kowalska, wyrzuty filomatów, cierpkie repliki Mickiewicza. Dalekie są “nauka i cnota” zapalczywemu czytelnikowi Byrona, dla którego w tej chwili nie istnieje żaden poeta prócz tego gorzkiego i namiętnego buntownika. Cały dramat i komedia podwójnej miłości, i jej gorzko-słodkie surogaty, rozterka duchowa; zapłaci za nią biedny szambelan, którego Adam najpierw wyrżnie w pysk, a potem poprawi lichtarzem. Ale gdyby nie więzienie bazyliańskie i nie wygnanie do Rosji, nie wiem, czy tak niewinnie zakończyłby się romans z panią Puttkamerową, która już jako mężatka pisała do poety po francusku (zawsze to łatwiej przy takich rzeczach): “Gdyby trzeba było tylko mojej miłości dla twego szczęścia, byłbyś aż nadto szczęśliwy”. Romans z hrabiną! Co się dzieje w tym Kownie! Będzie i druga hrabina w Odessie, i trzecia w Poznańskiem; jak na przyszłego socjalistę, to nieźle.
Zwłaszcza fragment “już jako mężatka pisała do poety po francusku (zawsze to łatwiej przy takich rzeczach)” daje znać, że Boy — tłumacz Brantome’a i Moliera — znał się na rzeczy…
Ale w życiu Mickiewicza wszystko jest dziwem. Weźmy przed nim stosunek literatury polskiej do kobiety. Kobieta nie istnieje; poza paroma trefnościami starych Polaków i paroma sonetami Szarzyńskiego cóż mamy? Kto się w Polsce kochał kiedy? Chyba biskup Krasicki, ale gdzieś pokątnie, w każdym razie tym się nie chwalił. Mimo renesansowego humanizmu, mimo swobód obyczajowych dworu Stanisławowskiego w literaturze polskiej nie ma kobiety, to znaczy tego, co wypełnia trzy czwarte innych literatur, z czego zawsze rodzili się poeci. I znów jakimż potężnym susem ten chłopak [Mickiewicz] nadrobił wiekowe zaniedbanie! Nie tylko w znaczeniu narodowym mógł powiedzieć, że “kochał za miliony”. I co z tego za konsekwencje!
(Boyowi sonety Sępowe pomyliły się chyba z Morsztynowymi; Szarzyński pisał i dobre erotyki, niekiedy nawet świetne, ale jego autorstwa zapomnianych fragmentów z XVI wieku doszli uczeni poloniści, jak się zdaje, dopiero po wojnie).
29
III
2014
#Tadeusz Boy-Zelenski
#Adam Mickiewicz
#XIX wiek
#Mikolaj Sep-Szarzynski